WESPRZYJ TERAZ

Muzułmanka adoruje krzyż

Muzułmanka adoruje krzyż

Mamta pochodzi z hinduistycznej rodziny. Jest chora na trąd. Do Jeevodaya trafiła z wioski w buszu, gdzie zamiast leczyć, ukrywano ją przed wścibskimi sąsiadami. Ma okaleczone ręce i stopy. Przed rokiem poprosiła o chrzest. Pochodzi z najniższej kasty. Kastowość to kolejne oblicze Indii. Decyduje o życiu milionów ludzi, rodzi podziały, a zarazem utrwala obowiązujący od wieków porządek społeczny. Mamta mówi, że Chrystus sprawił, że już się nie boi, wie, że nie jest już sama. Dodaje, że w Jeevodaya znalazła prawdziwą rodzinę, jakiej nigdy wcześniej nie miała.

Spotykam ją codziennie na Mszy św. W Wielki Czwartek kościół jest wypełniony po brzegi. Wszyscy siadają na ziemi, po jednej stronie kobiety, po drugiej mężczyźni. Kapłan zaczyna obmywać nogi 12 mężczyznom. Woda płynie po zniekształconych stopach trędowatych, które ks. Abraham Thylammanal po kolei całuje. Następnie każdy dostaje bochenek tutejszego chleba, przypominającego ciasto drożdżowe. Przed kolacją kapłan dzieli wedle starszeństwa ugotowany z mąki ryżowej placek. Na nim krzyż ułożony z gałązek palm poświęconych w Niedzielę Palmową. To zwyczaj chrześcijan najbardziej katolickiego stanu Kerala. Ryżowym plackiem obdziela się najbliższych i sąsiadów. Je się go ze słodkim sosem z trzciny cukrowej i kokosa.


Następnego dnia wyruszamy na Drogę Krzyżową. Mimo 50-stopniowego skwaru rozpoczyna się w godzinie konania Jezusa. Biały krzyż, bo biel symbolizuje żałobę, w okaleczonych trądem dłoniach. A za nim katolicy, protestanci, hinduiści i muzułmanie. Wielu tych cierpiących i odrzuconych ludzi utożsamia się z cierpieniami Chrystusa. Kiedy pierwszy raz weszłam do kościoła, doktor Helena powiedziała, że większość odmawiających wspólnie Różaniec to niekatolicy. Prawdziwy szok przeżyłam jednak, gdy w Wielki Piątek krzyż z wielką czcią adorowała muzułmanka. Nie było w tym nic z pozy, a jedynie modlitwa. (...)

Jak trudno jest pojąć i ocenić religijną mozaikę Indii, przekonuję się kolejny raz w domu Priti. Kobieta chce pokazać tradycyjny masaż, jaki matki robią swym dzieciom praktycznie od urodzenia. Wzmacnia mięśnie i sprawia, że dzieci zaczynają tu bardzo szybko chodzić, a jednocześnie nie mają problemów z kolkami. Gdy mama masuje czteromiesięczną Alinę, ze ścian mieszkania spoglądają na nas Święta Rodzina i Pan Jezus. W najbardziej widocznym miejscu wisi krzyż. W tym domu brak jakichkolwiek hinduistycznych symboli. Tu często zdarza się, że w domowych ołtarzykach obok hinduistycznych bóstw stoją figurki Jezusa i Matki Boskiej.

W Indiach właśnie dobiega końca rok szkolny. Przed wyjazdem na wakacje uczniowie przychodzą pożegnać się z doktor Heleną, która błogosławi każde dziecko. Kiedy patrzę lekko zdziwiona tym gestem, mówi: „Wiedzą, do kogo przychodzą. Daję im to, co mam najlepszego”. Co wieczór taki sam znak krzyża robi na czole dziewczynki, którą przed 14 laty uratowała przed śmiercią głodową. Patru jest hinduistką. Na szyi nosi krzyżyk, który dostała od swej przyjaciółki, też hinduistki. Codziennie odmawia Różaniec. Widząc to, zastanawiam się, jak w Orisie może dochodzić do krwawych prześladowań chrześcijan.

Beata Zajączkowska

Gość Niedzielny 16/2010