WESPRZYJ TERAZ

Indie, kraj nie dla kobiet

Indie, kraj nie dla kobiet

Z każdym rokiem w Indiach na statystycznego mężczyznę przypada coraz mniej kobiet. Odpowiedzialna jest za to patriarchalna kultura dostrzegająca prawdziwe błogosławieństwo tylko w narodzinach syna. Stąd rozkwit selektywnych aborcji i zabijanie dziewczynek tuż po narodzinach. Szacuje się, że ostatnich dwóch dekadach „zniknęło” w ten sposób co najmniej 20 mln Hindusek!

„Obyś była matką tysiąca synów” – takie życzenia składają sobie mieszkanki Indii. Doskonale oddaje to realia tego kraju. Zaczynający się przy narodzinach dziewczynki dramat trwa bowiem nieraz całymi latami i kończy „samospaleniem”, gdy rodzina nie jest w stanie wydać jej za mąż, nie ma bowiem wystarczających  środków na posag. Im więcej dziewczynek w rodzinie, tym większy kłopot. Najnowszy oenzetowski raport statystyczny badający relacje płci wśród dzieci przychodzących na świat we wszystkich krajach globu donosi, że Indie znajdują się na drugim miejscu od końca, gdy chodzi o liczbę kobiet przypadających na statystycznego mężczyznę. W tej niechlubnej statystyce wyprzedzają je jedynie Chiny. Badania donoszą, że aktualnie w Indiach na 100 mężczyzn przypada 93,4 kobiety. Jednak te same badania przeprowadzone na dzieciach od 0 do 6 lat są jeszcze bardziej alarmujące. W ubiegłym roku była to relacja 91,9 do 100. Oznacza to społeczeństwo coraz bardziej ugruntowujące kulturowe i tradycyjne stereotypy dyskryminacji.

„Jesteśmy społeczeństwem patriarchalnym, w którym od zawsze męski potomek jest na pierwszym miejscu. Dziewczęta są postrzegane jako ciężar: trzeba je wykształcić, następnie wydać za mąż, zaś by tego dopełnić, wcześniej należy zebrać odpowiedni posag. Na tym się jednak nie kończy: kobieta nie będzie szanowana przez męża i jego rodzinę, dopóki nie da mu potomstwa, a najlepiej syna” – podkreśla Pascoal Carvalho. Ten żyjący w Indiach lekarz jest członkiem Papieskiej Akademii Życia. Wskazuje on, że selektywne aborcje to prawdziwa plaga tego kraju. Plaga boleśnie pokazująca miejsce i znaczenie kobiety w społeczeństwie. Lekarze mają zakaz informowania rodziców o płci dziecka. W 1994 r. rząd wprowadził tzw.  Pre-Natal Diagnostic Technologies Act – prawo zabraniające robienia badań USG  w celu ustalenia płci. Każdy lekarz musi przedstawić listę pacjentek, którym wykonał takie badanie, i umotywować, czemu służyło, jeśli chodzi o diagnostykę. Nadużycia są zagrożone karą grzywny lub nawet więzienia do trzech lat, jednak codzienna praktyka pokazuje, że wszelkie te obwarowania można obejść bez problemu.

Choć od 1961 r. prawo oficjalnie zakazuje płacenia posagu, to staje się on ostatnimi laty „nową modą” wśród bogatych kast. Z drugiej strony dla najuboższych jest to prawdziwie zbrodniczy zwyczaj. Im młodsza dziewczynka, tym posag jest niższy. Dlatego ubogie rodziny szukają męża już nawet dla ośmiolatek, a małżeństwa dwunasto- i czternastoletnich dziewczynek są normą. Tak wczesne wydanie za mąż dziewczynki, której po tym fakcie nie trzeba już karmić i kształcić, dla wielu rodzin ma naprawdę niebagatelne znaczenie. W mentalności Hindusów oddanie córki mężczyźnie starszemu o 50 lat nie jest niczym niegodnym, przeciwnie, stanowi wyraz troski o jej przyszłość. „Dziewczynki jako ostatnie w rodzinie uczą się czytać i pisać, a nawet jako ostatnie siadają do posiłku, często zjadając resztki po braciach. Jeśli brakuje jedzenia, to właśnie kobieta musi się poświęcić i oddać swoją porcję mężczyźnie, który pracuje na rodzinę” – mówi Berlyn Fernandes prowadząca przedszkole i szkołę podstawową w Bombaju. Hinduski są zupełnie zależne od mężczyzn i właśnie odniesienie kobiety do mężczyzny, który jest u jej boku, decyduje o jej miejscu w społeczeństwie. Samotna kobieta w Indiach jest nikim. Ciężki los spotyka kobiety niezamężne i wdowy. Tym ostatnim jest łatwiej, jeśli wydały na świat syna. To on jest polisą ubezpieczeniową. Po śmierci ojca musi wziąć matkę do swego domu i utrzymać ją. Takiej gwarancji na przyszłość nie mają matki dziewczynek.

Posag często jest płacony w ratach. Niejednokrotnie dzieje się jednak tak, że po ślubie rodzina przestaje go płacić. Wtedy młoda żona często „ginie w wypadku”. Podobne wypadki domowe, jak choćby zajęcie się sari od ognia w czasie przygotowywania posiłku, „przydarzają się” kobietom, które nie mogą wydać na świat potomstwa, a najlepiej syna. Choć prawo nakazuje prowadzenie starannego śledztwa w sprawie takich „przypadkowych” śmierci, to prawdziwi sprawcy wypadków pozostają na wolności. Szacuje się, że w 2012 r. w wyniku sporów małżeńskich śmierć poniosło 8200 kobiet, co oznacza, że co godzinę ginęła jedna kobieta! W 2011 r. ukarano 34 proc. sprawców takich zbrodni (rok wcześniej było to 37 proc.). Jednak gdy kobieta przeżyje, nawet jeśli pozostanie okaleczona na całe życie, wykrywalność spada o połowę. Prawo mówi też, że mężczyzna nie może przez siedem lat zawrzeć kolejnego małżeństwa, jeśli jego żona zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Jednak i ten zakaz można obejść.

Niestety powszechnym zjawiskiem w społeczeństwie indyjskim są też zbiorowe gwałty. Świat Zachodu dowiaduje się o nich tylko w wyjątkowo brutalnych przypadkach lub gdy ofiarą padają Europejki. Ostatnio było głośno o hinduskiej studentce zgwałconej na oczach towarzyszy podróży w jednym ze stołecznych autobusów. Prawda jest jednak taka, że tylko w stolicy codziennie odnotowuje się średnio dwa gwałty. A gdzie reszta kraju? Niestety sprawcy przeważnie pozostają bezkarni, zaś winą za „zajście” policja obdarza kobietę i jej „nieodpowiednie zachowanie lub strój”. Problem wydaje się jednak o wiele głębszy niż sama kwestia wymierzenia sprawiedliwości. Przemoc wobec kobiet to skrzętnie ukrywane oblicze tego azjatyckiego kraju. Szacuje się, że ofiarą gwałtów tylko zgłoszonych na policję pada rocznie ćwierć miliona kobiet.

Bieda, brak wykształcenia, dyskryminacja kastowa sprawiają, iż drastycznie wzrasta liczba dziewczynek zasilających czarny rynek seksu. Szacuje się, że średni wiek młodocianych prostytutek to około dwunastu lat. Nieletnie dziewczynki stanowią jedną dziesiątą wszystkich prostytutek w Indiach. Niestety ponad 60 proc. z nich jest zarażonych HIV. Ich sytuacji bynajmniej nie poprawia dynamiczny rozwój gospodarki indyjskiej. Paradoksem jest to, że mimo postępu ekonomicznego i technologicznego Indie wciąż są krajem, w którym żyje aż 43 proc. wszystkich niedożywionych dzieci świata. Co więcej, szacuje się, że na 842 mln najuboższych mieszkańców globu aż 210 mln zamieszkuje właśnie ten subkontynent. Indie to kraj naznaczony dehumanizującą biedą, która wyniszcza.

Beata Zajączkowska