Trampolina do lepszego życia
Z perspektywy wygodnego życia w Polsce trudno zobaczyć ludzi trędowatych. Trudno wczuć się w ich potrzeby, zobaczyć to, czego naprawdę im brakuje.
Do takiego spojrzenia zachęcał nas ks. Adam Wiśniewski. W jego dziennikach i listach czytamy wskazówkę, żeby rozpoznać prawdziwe problemy człowieka.
On dostrzegał te potrzeby. Potrzebę edukacji, potrzebę bliskości. Potrzeba pomocy medycznej była aż nadto oczywista - przede wszystkim jej nie pomijał.
Ksiądz Adam Wiśniewski razem z siostrą Barbarą Birczyńską stworzyli miejsce wyjątkowe.
Teraz znając inne ośrodki, które pomagają ludziom dotkniętym trądem, widzę to szczególnie.
Dane mi było być w kilku takich placówkach i poznać pracę innych ludzi, którzy służą lub służyli trędowatym.
Najbardziej znane miejsce – Puri i misja ojca Mariana Żelazka. Ojciec Marian przyjechał do Puri jako misjonarz, aby objąć parafię. Spotkał na swojej drodze trędowatych i zaopiekował się nimi. Budował dla nich porządne domy, tworzył miejsca pracy, rozpoczął działalność szkoły, do której mogły chodzić dzieci ludzi trędowatych z miejscowej kolonii.
Misjonarki Miłości św. Matki Teresy przygarniają ludzi trędowatych, dają im czyste miejsce do mieszkania przywracając im godne życie. Miałam możliwość odwiedzić ich dom w Ranchi w stanie Jharkand.
Siostry Franciszkanki Szpitalne opiekują się kolonią trędowatych w Ramgarh, również w stanie Jharkand. Tam przez 25 lat Polka, siostra Stefania Gembalczyk, służyła trędowatym. Opatrywała rany, leczyła choroby, sprzątała im domy, prała, pomagała w czynnościach życia codziennego. Uczyła kobiety szyć, robić na drutach. W stanie Jharkand w porze zimowej temperatura spada do 0 stopni, czapki i szaliki zrobione przez kobiety są naprawdę cenne.
W każdym z poznanych przez mnie miejsc ludzie trędowaci są otoczeni szacunkiem, przywracana jest im godność ludzka, żyją w schludnych miejscach.
Co więc jest takiego w Jeevodaya, co wyróżnia ten ośrodek od innych?
Uświadomiłam sobie to po rozmowie z siostrami w Ramgarh. Indyjskie siostry powiedziały mi, że największym problemem jest zmiana mentalności, sposobu myślenia. „Gdyby tak można ich było nauczyć nowego myślenia. Bo dzieci wracają po szkole do domu i nie uczą się, bo ich rodzice nie znają wartości nauki”.
Tak, dorosłe dzieci trędowatych z Ramgarh nadal mieszkają z rodzicami w kolonii. Brakuje im wykształcenia, pracują jako najemni robotnicy, najczęściej fizycznie. A siostry tak bardzo ich zachęcały do nauki, zabierały do prowadzonej przez siebie szkoły, opłacały naukę w szkołach z internatem.
I wtedy uświadomiłam sobie, że dzieci w Jeevodaya są właśnie w dobrym znaczeniu „oderwane od rodziców” i można je ukształtować i pokazać inne perspektywy.
Perspektywa wspólnej pracy dla dobra wspólnoty – dzieci pomagają w codziennych czynnościach, mają obowiązki w kuchni, w ogrodzie, w internatach. W grupach są dzieci w różnym wieku i mogą uczyć się sposobów pracy od starszych.
Perspektywa nauki – oświetlone pokoje do nauki (światło w Indiach nadal jest luksusem), wzajemna pomoc w uczeniu się, starsi koledzy i koleżanki pomagają w odrabianiu lekcji, ale są też przykładem, że nauka się "opłaca".
Perspektywa dyscypliny – w pracy, w nauce, w modlitwie.
Jeevodaya formuje nowych ludzi. Z tych, oczywiście, którzy chcą z tego skorzystać. Nikt nikogo do niczego nie zmusza.
Może nie znam dokładnie historii ludzi, którzy mieszkali lub mieszkają w Ramgarh czy w Puri. Ale znam historie absolwentów Jeevodaya. Przez 5 lat dość dobrze poznałam przynajmniej kilkanaścioro.
Ludzie ci kończą uczelnie wyższe, studiują na kursach podyplomowych. Zdobywają dobrą, ciekawą, uczciwą pracę. Osobiście znam kilka dziewcząt, którym się powiodło – jedna jest przełożoną pielęgniarek w szpitalu w nieodległym Rajimiu, druga z wyróżnieniem ukończyła studia i jest pielęgniarką w najlepszym szpitalu w Raipurze, trzecia po skończeniu studiów komputerowych pracuje jako księgowa w firmie logistycznej, jest kilka cenionych nauczycielek. Wśród chłopców jeden jest przedstawicielem handlowym, drugi pracuje w szkole na stanowisku administratora, kilku uczy w szkole. Młodzież po skończeniu szkoły w Jeevodaya nie wraca do kolonii do swoich rodziców. Odbija się od Jeevodaya jak od trampoliny i obiera nowy kierunek. Kierunek na lepsze życie.
Małgorzata Smolak