Szara codzienność
Wróciłam do Jeevodaya. Pewnie niektórzy z bliskich wiedzieli, że miałam pewne zawirowania z wizą. A właściwie z paszportem. Pomoc przyjaciół okazała się skuteczna: z nowiutką wizą wracałam na początku czerwca, żeby przyjąć dzieci na nowy rok szkolny do naszych internatów. Jak możeciecie przeczytać w jednej z poprzednich wiadomości „zdążyłam” jeszcze wpaść na kilka ostatnich dni urlopu do Rzymu. To była nespodzianka również dla mnie, wybitnie miła niespodzianka! Jestem za to wdzięczna Bogu i ludziom.
Rok szkolny zaczął się z opóźnieniem, nasze władze szkolne traktują te sprawy w bardzo niezrozumiały sposób. Dla uczniów z pobliża przedłużone wakacje nie są problemem, wręcz przeciwnie: źródłem radości. Natomiast mieszkańcy naszych internatów przyjeżdżają z odległych miejscowości, zwykle wcześniej mają już rezerwacje w środkach transportu, rodzice mają swoje plany. Dla mnie te kilka dni przed rozpoczęciem nauki w szkole były bardzo trudne, bo dzieci nie zajęte nauką, mają najróżniejsze dziwne pomysły. Tak więc takie prawdziwe rozpoczęcie nauki zbiegło się ze świętem patronalnym naszego kościoła, który jest pod wezwaniem bł. Marii Teresy Ledóchowskiej. W niedzielę 7 lipca nowe dzieci zostały wprowadzone na liturgię w tanecznej procesji. Starsze niosły zapalone świece, młodsze, dla bezpieczeństwa, kwiatki w dłoniach – i ofiarowały to przed portretem Patronki. Każde święto u nas ma swoją oprawę artystyczną, nie tylko ozdobny wystrój kościoła, ale i występy młodych artystów, kończymy zwykle wspólnym posiłkiem.
Podobnie było 31 lipca w 37 rocznicę śmierci założyciela Jeevodaya, dr med. ks. Adama Wiśniewskiego SAC. Zaczęliśmy wcześnie rano odmawiając różaniec przy jego grobie. Ponieważ jest też patronem naszej szkoły uroczystości były tam właśnie przed południem. Poza wspomnieniami, było też poświęcenie nieukończonego jeszcze placu rekreacyjnego dla dzieci imienia śp. Ani Sułkowskiej. Głównym zaproszonym gościem był wychowanek naszego ośrodka, który ukończył szkołę przed 25 laty. Miałam okazję powiedzieć obecnym uczniom, jak bardzo jestem dumna z wielu naszych byłych uczniów, a on opowiedział, jak bardzo jest wdzięczny, że trafił do Jevodaya. Uroczystą Mszę św. z udziałem kilku przybyłych z Raipuru księży Pallotynów zakończyliśmy modlitwą przy grobie ks. Adama. A dalej dla wszystkich gości i mieszkańców Ośrodka był program wspomnieniowo-artystyczny zakończony tym razem bardzo późno serwowanym posiłkiem.
Tymczasem pora deszczowa bardzo się spóźnia, a w sierpniu będą jeszcze liczniejsze dni świąteczne – każde wymaga przygotowań. Martwię się więc odrobinę nie tylko o zbiory ryżu, ale i o to, kiedy nasi podopieczni będą mieli czas na naukę. O tym następnym razem. (HP)