WESPRZYJ TERAZ

ZARAZA TRZYMA W SWOICH SZPONACH

2020-11-03

Kochani, czas nieubłaganie płynie, choć przecież dla każdego z nas po zupełnie innych torach, których nikt nie był w stanie przewidzieć. Powoli zaczynamy tę sytuację oswajać, czy raczej my się z nią oswajamy, ale życie nie zna próżni, dzielę się więc innymi, ale konkretnymi wieściami z naszego indyjskiego domu.

Dotychczas nikt z nas, ani tych, z którymi mamy jakikolwiek kontakt, nie zachorował na covid-19, choć fala zachorowań przetoczyła się blisko i budziła grozę. Przebywający na miejscu lub w pobliżu nauczyciele uruchomili zdalne nauczanie, regularnie nagrywają i rozsyłają lekcje z prawie wszystkich przedmiotów. Nie wiemy dokładnie ilu uczniów i wychowanków z tego korzysta, ale nie jest – niestety – zbyt wielki procent. Zaledwie kilkoro uczniów przyjechało, aby zaopatrzyć się w podręczniki do regularnej nauki. Termin powrotu najstarszej młodzieży klas 9 – 12 do szkoły po raz czwarty jest już zmieniony na początek grudnia. Mamy właśnie kolejną falę zwiększonej zakaźności, choć dotyczy to raczej wielkich miast. No, ale nasze dzieci pochodzą właśnie ze slumsów wokół takich skupisk, gdzie zarówno zaraza jak i panika zbierają swoje żniwo. Mamy też pewność, że materiału podręcznikowego zaplanowanego na cały rok szkolny nie da się przerobić do lata, nawet gdyby istotnie regularne nauczanie mogło zacząć się w grudniu.

Frekwencja w przychodni jest też znacznie ograniczona ze względu na brak transportu publicznego. Ceny biletów autobusowych i pociągowych niestety poszły w górę, tylko część miejsc w pojazdach może być zajęta. Przed nami jeszcze święto Divali, gdy ruchy ludności są zawsze zintensyfikowane. Kolejne więc ograniczenia mogą nas dotknąć.

Wykorzystujemy ten czas na remonty. Dzięki darczyńcom z Polski ruszyły zabezpieczenia i remonty trzech najbardziej zagrożonych budynków. Internat chłopców jest remontowany przez naszego lokalnego majstra i jest prawie na ukończeniu. Niestety nadbudowa specjalnego zadaszenia nad kuchnią i kościołem, powierzone ekipie z zewnątrz, uległy wstrzymaniu przed miesiącem. Powody były 2: intensywne, niespotykane już w tym czasie, deszcze  i groźniejszy – wypadek motocyklowy, któremu ulegli pracownicy z tej ekipy. Jeden z pracowników wymagał interwencji chirurgicznej brzucha, drugi – neurochirurgicznej z powodu uszkodzenia czaszki.  Obaj są już bezpieczni w domu, ale pełnej sprawności nie odzyskali, potrzeba czasu. Inżynier prowadzący budowę zatrudnił innych pracowników i prace ruszyły od kilku dni. Mam nadzieję, że już bez przeszkód zostaną doprowadzone do końca.

I na koniec część radosna: realizujemy dawno wyśniony, a niemożliwy do ruszenia wcześniej, projekt PLACU ZABAW. Mam niemałą satysfakcję, bo projekt zrodził się w głowie, a realizacja leży w rękach mojego syna chrzestnego, Aghana. Jego pomysłowość, zarówno w zakresie urządzeń i upiększania otoczenia, jak i zbierania funduszy jest takim małym dowodem na to, co w ogromnym skrócie nazywam: WARTO! Bo to jest owoc, dojrzały owoc wieloletniego zaangażowania w ten nasz wspólny dom. Część z Państwa poznała Aghana (Jana Pawła) podczas pobytu na ŚDM w Polsce. To on jest najczęściej autorem i reżyserem przedstawień, mini programów w naszym ośrodku. 


Ogród, w którym już jest posadzona zieleń i powstają teraz kolejno małe oczko wodne, podmurówka pod statuę Pana Jezusa przygarniającego dzieci, będzie nosił imię Nani Yanina, ku czci Janeczki Michalskiej, która rozpoczęła organizowanie pomocy dla Jeevodaya.  HP