WESPRZYJ TERAZ

Smutne wieści z Jeevodaya

2022-09-08

W czwartek, 1 września zmarł Pahunlal Patel, jeden z ostatnich świadków życia ks. Adama Wiśniewskiego. Był w Polsce na obchodach Złotego Jubileuszu Jeevodaya, niedawno jeszcze opowiadał o życiu i działalności założyciela miejsca. Ważną osobą w jego życiu była s. Barbara Birczyńska, która zaproponowała mu, by podczas sakramentu Chrztu św. wziął za Patrona św. Kazimierza, polskiego księcia.

Był drugim synem w rodzinie zamieszkałej we wsi Baghbahara, obecnie stan C.G. Najstarszy brat zmarł wcześnie, jest pogrzebany na cmentarzu w Jeevodaya jako 5 z kolei, było to ok. 1974 roku. Wtedy właśnie ks. Adam odwiedzając kolonię osób dotkniętych trądem poznał Pahuna i zaproponował mu zamieszkanie w prowadzonym przez siebie ośrodku. Tata jego zachorował na trąd wcześniej, wyjechał z Raipuru do Kalkuty, bo tam zapewne spodziewał się lepszego miejsca pobytu. Chłopiec, wówczas 10 letni zaledwie, został sam. Mieszkał tam, gdzie mu ktoś pozwolił się przespać, jadał to, co użebrał, żył na ulicach Raipuru. W Jeevodaya zaczęło się jego nowe życie. Dostał skuteczne leki na trąd, jego już zdeformowane dłonie udało się częściowo poprawić, rany na nogach miał codziennie opatrywane, mógł się uczyć zarówno czytania, i pisania, jak i różnych zawodów. Jako ekstern zdawał kolejne egzaminy i tak doszedł do matury. Jako znawca wszystkich prac objął stanowisko zarządzającego pracownikami w ośrodku. Tę funkcję wiernie pełnił do ostatniej chwili, ciesząc się szacunkiem i uznaniem zarówno pracowników, jak i dyrekcji Jeevodaya.

Jako najstarszy mężczyzna w rodzinie po śmierci ojca troszczył się o nią, choć nigdy do domu rodzinnego nie wrócił. Jego mama, dwaj młodsi bracia i starsza siostra, zawsze mogli na niego liczyć. Kiedy chorowali, znajdowali pomoc u nas. Siostrze i braciom wyprawił wesela zanim sam się ożenił. Żona, Monika, urodziła dwoje dzieci, Augustyna i Jyothi, dziś są już dorosłe i prawie samodzielne.

Pahun-Casimir odszedł niespodziewanie. Nie chorował. Wczesnym rankiem poczuł się źle i dzieci zawiozły go do szpitala, gdzie niestety nie zdołano mu pomóc. Strata wielka, ból ogromny, potrzebujemy wsparcia, modlitwy za nas wszystkich, ale zwłaszcza za Jego najbliższych. I o spokój duszy śp. Pahuna, RiP.

HP