WESPRZYJ TERAZ

Przyjechałam na beatyfikację Ojca

2021-08-31

Helena Pyz przyjechała do kraju po prawie dwóch latach. Głównym powodem jest beatyfikacja kard. Stefana Wyszyńskiego, którego znała osobiście.

Doktor Helena, lekarka osób dotkniętych trądem z ośrodka Jeevodaya w Indiach, na początku sierpnia przyleciała do Polski. Powody jej przyjazdu są trzy. Poza beatyfikacją kard. Wyszyńskiego – premiera kinowa filmu dokumentalnego pt. „Jutro czeka nas długi dzień” oraz… tęsknota za ukochanym krajem.

Z ziemi indyjskiej do Polski

– Przyjazd do kraju po prawie dwóch latach rozłąki to moment wzruszający i wyczekiwany – mówi dr Helena Pyz. – Cieszę się, że w końcu się udało, nie było to proste. Z powodu pandemii loty długo nie były możliwe. Beatyfikacja sługi Bożego kard. Wyszyńskiego została przełożona. Najpierw mnie to bolało. Potem się okazało, że było to opatrznościowe. Dzięki przesunięciu terminu beatyfikacji mogę w niej uczestniczyć. Dodam, że chociaż moje przygotowania do przyjazdu nie były proste, trzeba było pokonać sporo trudności organizacyjnych, wszystko się udało. I jestem pewna, że czuwał nad tym właśnie kard. Wyszyński. Dla mnie ta beatyfikacja to wielka radość. Prymasa znałam osobiście, mieliśmy dobre relacje, takie trochę jak dobry ojciec i ufająca córka. Kardynał brał mnie pod rękę, mogłam się na nim wesprzeć i spacerowaliśmy, rozmawiając. Kształtował mnie. Znałam jego wielkość i świętość. A teraz mam nadzieję, że pozna tę postać cały świat. To również dzięki Prymasowi Tysiąclecia, chociaż nie wprost przez niego, poznałam swoje powołanie i wybrałam dla siebie instytut życia konsekrowanego, a w rezultacie wyjechałam na misje do Indii – dzieli się H. Pyz.

W Indiach pani Helena pracuje nieprzerwanie od 1989 roku. Ośrodek Jeevodaya, w którym leczy dzieci, ale również wychowuje – czy może po prostu... kocha – założony został przez Polaka, księdza i lekarza Adama Wiśniewskiego SAC. Po jego śmierci Helena Pyz postanowiła wyjechać do Indii i zaopiekować się dziećmi i rodzinami dotkniętymi trądem. To w Jeevodaya odnalazła miejsce, w którym od 32 lat realizuje swoje powołanie.

– Przez te wszystkie lata wiele się działo. Zmieniały się Indie, zmieniał się świat. Udało się wykształcić i leczyć tysiące dzieci, a także dać im szansę na lepszą przyszłość – mówi dr Helena. – Czas pandemii był dla nas kolejnym wyzwaniem. Trzeba było dostosować się do obostrzeń, co niestety wiązało się z koniecznością przerwania normalnego funkcjonowania ośrodka. Część dzieci musiała powrócić do rodzin, a to łączyło się z przerwaniem nauki, a więc – w przyszłości – z jeszcze większą pauperyzacją naszych podopiecznych. Dlatego musieliśmy działać i zakupić odpowiedni sprzęt do nauki zdalnej. Udało się to dzięki przyjaciołom z Polski, w tym czytelnikom „Gościa Niedzielnego”. Kupiliśmy kilkanaście laptopów i kilkadziesiąt tabletów, z których będą korzystać uczniowie naszej szkoły. Mam też nadzieję, że sytuacja w Indiach się ustabilizuje i będzie można stopniowo wracać do nauki stacjonarnej, a nawet do zwyczajnej pracy i opieki nad dziećmi – dodaje dr Helena.

Dlaczego „Ósemka”?

Wcześniej był moment wyboru drogi życiowej i niezwykłe spotkanie z niezwykłymi kobietami. Bo Helena Pyz od 1970 roku związana jest z Instytutem Prymasa Wyszyńskiego, popularnie zwanym „Ósemką”. Założycielką instytutu była Maria Okońska, psycholog, która wraz z grupą młodych kobiet postanowiła służyć Matce Bożej. Początki „Ósemki” sięgają II wojny światowej. To właśnie wówczas kobiety spotykały się regularnie z ks. Stefanem Wyszyńskim – m.in. w podwarszawskich Laskach – i przedstawiały swój plan działania. Ksiądz Wyszyński formował je i zachęcał do pracy, a także błogosławił, gdy zdecydowały się przystąpić do powstania warszawskiego. Panie niosły Warszawie pomoc duchową i walkę nie orężem, lecz modlitwą.

Pierwotnie zresztą ich celem było utworzenie „Miasta Dziewcząt”. Po wojnie chciały tworzyć katolickie ośrodki dla młodych kobiet działające dla odrodzenia narodu. Ich podopieczne, dziewczęta z rożnych środowisk, po otrzymaniu odpowiedniej formacji intelektualnej i duchowej miały wracać do pracy wychowawczej w swoich miejscach zamieszkania i pracy. Chociaż budowa „Miasta Dziewcząt” nie doszła do skutku, idee środowiska i działalność coraz większej rzeszy kobiet skupiających się wokół „Ósemki” mocno wryły się w historię Polski i polskiego Kościoła. Panie od1953 r. współpracowały z zakonem paulinów na Jasnej Górze. Przez wiele lat wspólnota nosiła nazwę Instytut Świecki Pomocnic Maryi Jasnogórskiej Matki Kościoła. Od 2006 roku nosi nazwę Instytut Prymasa Wyszyńskiego. Maria Okońska, jako przełożona generalna instytutu, była pracownikiem sekretariatu kard. Wyszyńskiego w Warszawie od 1957 do 1981 roku. Współpracowała z Prymasem Tysiąclecia przez prawie 40 lat.

– Przyznam, że chociaż moja mama przepisywała dla instytutu kazania prymasa, nie wiedziałam nic na temat jego funkcjonowania, członkiń czy w ogóle jego idei – opowiada dr Pyz. – Dopiero pod koniec lat 60. XX wieku, gdy z moją grupą pielgrzymkową wyjechaliśmy na Hel, przypadkiem poznaliśmy panie z „Ósemki”. Coś zaczęło we mnie kiełkować, pojawiła się myśl, która się rozwijała. Poznawałam instytut lepiej, szerzej, ale to dopiero modlitwa na Jasnej Górze, przed obliczem Maryi, była przełomowa. To Madonna dała mi światło: wiedziałam już, że to moje powołanie i miejsce. I tą drogą mam iść – dzieli się.

Pod koniec lat 60. XX wieku Helena Pyz była studentką medycyny. W dzieciństwie przeszła chorobę Heinego-Medina, poruszała się z trudem, ale nie była to przeszkoda do kontynuowania nauki. Osoby z niepełnosprawnością rzadziej wówczas podejmowały aktywności społeczne, nie mówiąc o nauce na poziomie wyższym, a zwłaszcza na tak wymagającym kierunku.

– Przyznam, że niepełnosprawność blokowała mnie przed prośbą o przyjęcie do instytutu. Bałam się, że nie zostanę przyjęta chociażby dlatego, że nasze członkinie mieszkają zwykle osobno, wśród społeczeństwa, któremu służą. Muszą być sprawne i samodzielne. Wówczas chodziłam samodzielnie – na wózku inwalidzkim poruszam się dopiero od kilku lat – ale mój chód już wtedy był mało „estetyczny”. Bałam się reakcji na moją niepełnosprawność. Okazało się, że obawy były zupełnie nieuzasadnione. Maria Okońska przyjęła mnie bardzo ciepło, serdecznie, z otwartymi ramionami. Czułam się w pełni akceptowana – opowiada.

Helena Pyz do „Ósemki” wstąpiła w 1970 roku, a śluby wieczyste na ręce Prymasa Tysiąclecia złożyła w 1980 roku. – Byłam ostatnią członkinią instytutu, której śluby przyjmował kard. Wyszyński. Co ciekawe, prymas również miał ostatnie słowo w przyjęciu mnie do „Ósemki”. Powiedział, że skoro daję sobie radę jako studentka medycyny, to poradzę sobie również jako członkini instytutu życia konsekrowanego. Zmarł poł roku po moich ślubach wieczystych. Byłam wówczas na Miodowej, w kaplicy obok, czuwałam w czasie jego konania.

Prymas Wyszyński nie pomylił się co do Heleny. W ciągu kolejnych lat pracowała jako ceniony lekarz w Warszawie i w Ząbkach, a w 1989 r. podjęła pracę w ekstremalnych, indyjskich warunkach.

Film

Helena Pyz kilka lat temu zgodziła się na nakręcenie filmu o ośrodku w Jeevodaya i o swojej pracy. Reżyser Paweł Wysoczański wiele miesięcy poświęcił na przygotowanie obrazu: jeździł do Indii, obserwował pracę polskiej lekarki. Powstał obraz niezwykły: wstrząsająco prawdziwy, piękny, który pokazuje kulisy codziennego życia w ośrodku dla trędowatych. Blaski i cienie życia niepełnosprawnej kobiety na indyjskiej ziemi. Przez dwa lata film był dostępny tylko dla nielicznych, chociaż został dostrzeżony przez krytyków i otrzymywał liczne nagrody. W sierpniu bieżącego roku wszedł do kin w całej Polsce. Można go oglądać w całym niemal kraju, zarówno w wielkich miastach, jak i w mniejszych ośrodkach.

– Cieszy mnie, że dzięki temu obrazowi o naszym ośrodku dowie się Polska, a może i cała Europa – mówi dr Helena. – Chociaż staramy się w mediach opowiadać o Jeevodaya, to jednak film przyciąga i zostaje w pamięci. Wychowanie naszych dzieci, leczenie i wszechstronne wspieranie ich na rożnych etapach dorastania są możliwe wyłącznie dzięki pomocy z Polski. Tym bardziej cieszy, że obrazem możemy przybliżyć nasze miejsce na ziemi. I podziękować za dotychczasowe wsparcie – podsumowuje Helena Pyz.

Agata Puścikowska

Źródło: Gość Niedzielny, nr 32, 15 sierpnia 2021 r.

Wykaz kin, w których można obejrzeć film, jest dostępny na profilu na Facebooku „Jutro czeka nas długi dzień”. Cały czas można też zgłaszać miejsca (kina, ośrodki kultury), które chciałyby u siebie wyświetlić ten obraz.