WESPRZYJ TERAZ

Nie ma nikogo niepotrzebnego

2018-10-22

Doktor Helena Pyz zachęca przyjaciół Jeevodaya, by  podczas Tygodnia  Misyjnego  prawdziwie przejęli się losem każdego napotkanego człowieka. Przypadająca 21 października Światowa Niedziela Misyjna rozpoczyna w całym Kościele Tydzień Misyjny.

- O czym powinno nam przypomnieć hasło Światowego Tygodnia Misyjnego „Pełni ducha i posłani”?

Helena Pyz: Pełni ducha, a więc najpierw trzeba zadbać o napełnienie swojego serca Duchem: widzenia i wrażliwości, słuchania i zrozumienia, empatii i miłości aktywnej, aby z tym wszystkim pójść do tych, którzy są nam dani i zadani. Posłani – znaleźć to miejsce, nie udawać, że to nie dla mnie, albo za trudne, zbyt skomplikowane. Jesteś posłany – otrzymasz potrzebne łaski. Nie bój się, nie pozwól lękowi zablokować głowy pełnej pomysłów i serca, gotowego z entuzjazmem działać na rzecz Chrystusa w świecie czyli bliźniego, co jest tuż obok.


- W orędziu na ten dzień Franciszek przypomina: „Nigdy nie myśl, że nie masz nic do dania lub że nikomu nie jesteś potrzebny. Wielu ludzi ciebie potrzebuje, pomyśl o tym. Niech każdy pomyśli w swym sercu: «wielu ludzi mnie potrzebuje»”. To chyba ważne przypomnienie w  świecie ludzi wykluczonych, w którym pracujesz…

Helena Pyz:  Zdarza się, że ręce opadają, że już brak siły i energii, że czuję się wypalona, stłumiona, przygnieciona. Dlatego takie przypomnienie przywraca właściwe proporcje. Pamięć o tych, którzy potrzebują pomocy pomaga znów wstać na nogi (no symbolicznie, bo i tak siedzę…), znów zaczynać dzień z modlitwą i nadzieją w sercu, że może choć odrobinę dobra uda się komuś przekazać. Tak, myślę, że poczucie, iż ktoś czeka na moje działania, wysiłki, zawsze jest potężnym bodźcem i dlatego módlmy się bardzo gorliwie za tych, którzy tego nie wiedzą, nie czują, nie pamiętają. Wszyscy jesteśmy sobie potrzebni nawzajem. Nie ma nikogo niepotrzebnego. Moi okaleczeni trędowaci właśnie tego uczą się tu, w Jeevodaya, na wstępie. A dziś młodym ludziom, dzieciom już, trzeba przekazywać tę prawdę: najważniejsze jest chcieć nieść dobro, miłość innym – wtedy nigdy beznadzieja nie zagości w ich sercach.


- „Przekazywanie wiary przez zarażanie miłością bez granic to istota misji Kościoła” – pisze w orędziu Franciszek. Jak zarażać wiarą w kraju, gdzie nie można otwarcie ewangelizować?

Helena Pyz: To akurat wydaje mi się – wbrew opinii – najłatwiejsze. Właśnie tam, gdzie nie ma możliwości głoszenia, trzeba zarażać świadectwem życia. Mamy żyć na takim poziomie miłości bliźniego, żeby on to odczuł bez słów. Tego uczy również nieznajomość języków miejscowych – a przecież porozumieć się można zawsze, jeśli się tego pragnie. Ciekawe, że ludzi zdają się o tym zapominać. A przecież naprawdę jedyną „metodą wychowawczą” nie są wykłady, kazania nawet najbardziej płomienne, a przykład i to przykład życia: rodzica, nauczyciela, katechety, sąsiada. Takich będziemy mieli katolików, jaki wzór pokaże nam kościół hierarchiczny, ale też każdy z nas, bo wszyscy jesteśmy Kościołem i odpowiedzialni jedni za wiarę drugich.


- O co byś chciała poprosić przyjaciół Jeevodaya w Tygodniu Misyjnym?

Helena Pyz:  Proszę wszystkich, bliskich i dalszych (bo dalekich naprawdę nie ma), o przejęcie się losem każdego napotkanego na drodze. Na taki sposób i miarę, jak to jest w danym momencie możliwe. I tak najpokorniej o modlitwę za wszystkich potrzebujących, w tym za mnie.

Rozmawiała: Beata Zajączkowska